niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 7: Bo w każdym z nas jest mrok, prawda?


Przepraszam, że tak długo tu nic nie było. Przybywam do was z nową notą. Trochę krótką, ale jednak jest. Mam ostatnio problemy z weną. Ogólnie. Mam nadzieję, że to tylko tymczasowy zastój. Zapraszam Was do czytania i komentowania. Nie zabijajcie za ilość :P 


Słyszałam, jak rozmawia z gosposią. Nie słuchałam o czym, ale zaraz usłyszałam zamykane drzwi, szczęk zamka i po chwili w garderobie stał ten psychopata.
-Wstawaj.
Nie zamierzałam nie słuchać. Wstałam z podłogi od razu. Podszedł do mnie i po tym poczułam silny ból na policzku. Uderzył mnie. Jednak… Drżącą dłonią dotknęłam policzka i zobaczyłam na palcach krew. Przeraziło mnie to. Mężczyzna złapał mnie za nadgarstek i wyciągnął mnie z pokoju. Rzucił mną niczym szmacianą lalką na łóżko, aż moje ciało odbiło się od materaca. Spojrzałam na niego przerażona. Co on planuje…
-Skoro tak bardzo bronisz tego swojego dziewictwa, a mnie nienawidzisz… Postanowiłem, że je sobie wezmę. Radzę nie krzyczeć, bo zabiję każdą osobę w tym domu.
-N-nie! B-błagam, Nie!
On żartuje?! Nie może mi tego zrobić! Odwróciłam się szybko z zamiarem ucieczki, ale on był szybszy. Rzucił się na łóżko, a mi usiadł na tyłku, tym samym przyciskając swoim ciężarem do łóżka. Zaczęłam szarpać się pod nim i płakać. Nie wytrzymam tego. Niech on mi tego nie robi! Szarpnął mnie za włosy, aby odchylić moją głowę.
-Rycz ile chcesz, ale spróbuj krzyknąć, a nie ręczę za masakrę jaką tu zrobię. Jasne?
Nic nie powiedziałam. Jedyne co robiłam to cała drżałam i płakałam. Obiecuję… Zabiję go. Przy pierwszej nadarzającej się okazji go zabiję. Wstał ze mnie i przysunął mnie do poręczy łóżka. Związał mi nadgarstki a po tym przekręcił mnie na plecy. Uśmiechał się do mnie perfidnie.
-Nie martw się. Będzie bolało.
Nie kontrolowałam łez. Spływały mi po policzkach drążąc na nich drogę do brody. Drżałam cała. Jednym ruchem pozbył się moich leginsów i koszulki.
-Proszę… nie. Z-zrobię wszystko, tylko nie rób tego… Błagam.
Nie słuchał mnie. Już po chwili masturbował się przede mną, a mi było niedobrze. Uśmiechnął się do mnie cwanie.
-Powiedź papa swojej błonce.
Jego to bawiło, ale mnie ani trochę. Siłowałam się z nim, ale i tak rozszerzył mi uda i zaraz wszedł we mnie bez najmniejszej delikatności. Zagryzłam z całej siły wargi, aż popłynęła mi z nich krew. On zaczął lizać moje rany, tą na policzku i na wardze. To tak bardzo bolało. Brutalnie tarł swoim członkiem o ścianki mojej pochwy. W pewnym momencie pchnął we mnie tak mocno, że aż krzyknęłam. Kiedy to do mnie dotarło spojrzałam z przerażeniem na niego.
-P-przepraszam…
Pokręcił na boki głową i nachylił się nade mną.
-Dziś zamierzam odebrać ci wszystkie pierwsze razy… Przygotuj się na niezapomnianą noc kochana…
Zamarłam. On żartuje?! Moje pierwsze razy?! Co zamierza mi zrobić oprócz tego?! Nagle poczułam, jak wpija się w moje usta i rozchyla je językiem. Cholera! To… Zacisnęłam oczy i zaczęłam drżeć. Co on sobie myśli?! Zabiję… zabiję go! Nie wiem ile jeszcze sobie na mnie używał, ale w końcu przekręcił mnie na brzuch, a ja myślałam, że teraz zadowoli się w tej pozycji… Nawet nie wiedziałam jak cholernie się myliłam.
-Mmm… To też będzie twój pierwszy raz, co?
Zaśmiał się, a ja chciałam zapytać o co mu chodzi. Uniemożliwił mi wsuwając w usta dwa palce i bawiąc się nimi moim językiem. Po pewnym czasie je zabrał i naprał jednym na mój odbyt. Otworzyłam szeroko oczy.
-P-przestań! Co ty… AH!
Zagryzłam mocno poduszkę, która znajdowała się pode mną. Nie! Błagam niech mi tego nie robi. Poczułam jak porusza we mnie palcem, a potem dokłada drugi. Po tym usłyszałam, jak splunął i… Zrobił to. Wszedł we mnie i to nie było delikatne. Wydarłam się w poduszkę, a moje drobne uda zaczęły drżeć. Zaczął od razu poruszać się we mnie.
-Chyba nie chcielibyśmy abyś zaszła w ciążę, prawda? Tak będzie bezpieczniej.
Zaśmiał się i po tych słowach jego ruchy nabrały na sile i szybkości. Starałam się nie krzyczeć. Za to płakałam i powstrzymywałam się od jakichkolwiek dźwięków. Ta katorga wydawała mi się wiecznością. W końcu poczułam, jak me wnętrze coś zalewa. Kiedy domyśliłam się co to takiego… Chciałam zapaść się pod ziemię. Facet wyszedł ze mnie i od razu zapiął swoje spodnie, których nawet nie zdjął. Od samego początku miał to być tylko szybki numer. Opadłam na łóżko szlochając. Wtedy rozwiązał mi ręce i sprzedał klapsa w pośladek.
-Zabieraj kasę i ubieraj się. Dziś będzie jeszcze jeden pierwszy raz w twoim wykonaniu.
Szybko usiadłam na łóżku i zaskoczona spojrzałam na niego.
-Ty chyba nie…
Widząc jego szeroki uśmiech zacisnęłam palce na pościeli.
-D-dopiero co mnie zgwałciłeś! Nie możemy…
Nie skończyłam, bo jego twarz znalazła się naprzeciw mojej.
-Czy mi się wydaje, czy ty właśnie mi się sprzeciwiasz?
-N-nie… po prostu… źle się czuje.
-Mam to w dupie. Ubieraj się jak kurwa.
Po tym poszedł do garderoby, znalazł jakieś ciuchy i rzucił mi na łóżko. Spódnica zakrywająca tylko jedno udo, pończochy i bluzka odkrywająca brzuch i biust. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Umyłam się, ubrałam w to co mi dał i umalowałam wyzywająco. Kiedy wróciłam, on leżał na łóżku i podrzucał do góry kluczyk. Spojrzał na mnie.
-Właśnie o takie coś chodzi. Zapierdol jeszcze kasę, weź to co potrzebne i zmywamy się stąd.
Zrobiłam jak kazał. W domu wszyscy już spali. Udało nam się wymknąć bez najmniejszych problemów. Kiedy wsiedliśmy w taksówkę ciągle patrzyłam na dom. Miejsce będące dla mnie klatką przez tyle lat. Pojechaliśmy do dzielnicy, gdzie dziwki można było spotkać najczęściej. Dostałam nóż, który włożyłam pod pończochę ukrytego uda. Po tym tylko czekałam na wybranego faceta. Mój oprawca wskazał jakiegoś grubasa. Obleśny był. Podeszłam do niego. Nie miałam wyboru.
-Może szybki numerek?
Sama zdziwiłam się, że tak łatwo wypowiedziałam te słowa.
-Jasne. Ta boczna uliczka będzie dobra.
Kiedy tam szliśmy, ciągle czułam wzrok tego faceta. Nie wiem co stało się z mordercą, ale przepadł gdzieś. Jak tylko weszłam w uliczkę, mężczyzna pchnął mnie na ścianę i zaczął całować po szyi, ściskając piersi.
-N-nie!
Starałam się go odepchnąć.
-Rozmyśliłam się! Puszczaj mnie!
-Chyba żartujesz?! Jesteś dziwką, więc to normalne. Nie można zgwałcić dziwki, prawda?
Zaśmiał się. Nie! Nie chcę! Nie drugi raz. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam go. Stał w ciemności i uśmiechał się. Nie zamierzał mi pomagać. Wiedziałam co mam robić. Udało mi się dosięgnąć pończochy.
-Powiedziałam nie!
Dźgnęłam go w brzuch i wyjęłam nóż. Złapał się za ranę i zrobił kilka kroków.
-Wiesz czemu go wybrałem?
Usłyszałam szept przy uchu.
-Gwałcił każą dziwkę w okolicy. Pozbądź się go. Ja do tego ręki nie przyłożę.
Ścisnęłam mocniej nóż i podbiegłam do zranionego mężczyzny. Pchnęłam go, a ten przewrócił się. Rozpięłam jego spodnie. Wyjęłam penisa i odcięłam go. Wydarł się, a po tym zaczęłam dźgać go wszędzie. Brzuch, twarz, oczy. Przestałam dopiero wtedy, kiedy poczułam uścisk na nadgarstku.
-Już nie żyje.
Te słowa sprowadziły mnie na ziemię. Spojrzałam na swoje dłonie, nogi… Cała byłam we krwi. Nawet na twarzy. Mężczyzna był zmasakrowany. I wtedy odkryłam paskudną prawdę. Byłam zadowolona, że go zabiłam. Próbował mnie zgwałcić, a jeśli ten drugi mówił prawdę, to gwałcił już nie jedną kobietę. Pomimo, że płakałam… Po chwili zaczęłam śmiać się. Miałam nóż, mogłam zaatakować… Jednak nie chciałam. Poczekam na odpowiedni moment. Wstałam, odwróciłam się i stanęłam twarzą twarz z mężczyzną.
-Naucz mnie. Naucz mnie zabijać.
Przesunęłam zakrwawioną dłonią po jego poliku i uśmiechnęłam się. Widziałam, jak zmarszczył brwi.
-Ciekawe… Twoje oczy. Zmieniły się.
Uśmiechnął się cwanie i wpił się w moje usta. Powinnam go odepchnąć, wbić nóż, przecież dopiero co mnie zgwałcił. Nie zrobiłam tego. Postąpiłam zupełnie inaczej. Oddałam pocałunek, a po skończeniu go… Zlizałam polizałam jego policzek w miejscu gdzie zostawiłam ślady krwi.